Przed zakupem sprawdź czy sklep znajduje się na liście autoryzowanych dealerów.  Dowiedz się więcej

HISTORIA ZATOCZYŁA KOŁO W DOWNIEVILLE

Można powiedzieć, że kolarstwo górskie umieściło Downieville na mapie. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza to senne górskie miasteczko w odległej strefie pasma Sierra Nevada w Kalifornii gościło legendarne zawody.
 
Downieville Classic to coroczne dwudniowe wydarzenie łączące oldschoolowy wyścig XC z punktu do punktu i ekstremalny zjazd DH, który pokonuje ponad 1500 metrów na zaledwie 24km. Łącząc to wszystko razem mamy Mistrzostwa Świata All-Mountain. Nie są organizowane przez UCI ani nikogo innego, ale kolarze górscy wiedzą: jest to ostateczny test do wyłonienia najlepszego kolarza w każdym terenie.
 
Przez ostatnią dekadę zawodnicy Giant Factory Off-Road Team regularnie pojawiali się na podium. Adam Craig, Carl Decker i Stephan Davoust wygrali 7 z ostatnich 11 edycji. Z powodu pandemii Downieville Classic było w uśpieniu od 2019 roku, ale w tym roku powraca. Wydawało się więc, że to dobry czas dla Adama, Carla i Stephana, aby spotkać się i powspominać. Oto historia opowiedziana przez pięciokrotnego mistrza Downieville All-Mountain Carla Deckera.

Carl Decker, 5-krotnego zwycięzca Downieville Classic

Downieville zajmuje szczególne miejsce w sercu 5-krotnego zwycięzcy Carla Deckera. Zdjęcie: John Reynolds

Zawodnicy w "Mistrzostwach Świata All Mountain" w Downieville muszą wykazać się tylko w czterech konkurencjach: zjazdach, wspinaczce, konfiguracji roweru i grach losowych. Brak któregokolwiek z tych czterech elementów w ciągu dnia oznacza wielkie rozczarowanie. Może się to zdarzyć nawet najlepszym z mężczyzn.

Jak Jerome Clementz, który upadł w Downieville, mimo że był najlepszym zawodnikiem enduro albo Greg Minnaar, najlepszy zawodnik DH w historii, który zajął dopiero 12. miejsce w długim i zdecydowanie nie do końca prowadzącym w dół Downieville DH. Albo Levi Leipheimer, kolarz jeżdżący w wielkich tourach, który prowadził w XC o pięć minut na szczycie pierwszego podjazdu, ale miał problem z uciekającym powietrzem z opon przez całą drogę do mety.

W Downieville Classic trudno jest wygrać XC w sobotę lub DH w niedzielę. Szczególnie trudno jest wygrać oba. To jest wyjątkowa rzecz, którą łączy Adam Craig, Stephan Davoust i mnie – wszyscy zdobyliśmy "Downieville Double".

Adama i Stephana można opisać jako ludzi orkiestra. Nie tylko na dwóch kółkach, ale w życiu w ogóle. Obaj wygrali Marathon MTB National Championship. Obaj mają świetne umiejętności techniki jazdy i produkują olbrzymie waty (ale żaden z nich nie używa miernika mocy). Obaj jeżdżą z dużą swobodną, naturalnie i bezpretensjonalnie czerpią radość z roweru. Adam rozwijał się najpierw jako narciarz w Maine, a Steve's poprzez legendarny program Durango Devo. Obaj są w trakcie samodzielnej budowy domów. Obaj jeżdżą zakurzonymi pickupami marki Dodge.

Nie mogę wymyślić lepszej pary niż ta dwójka do odkrywania Lost Sierra. A jakie jest lepsze miejsce do zwiedzania niż miejsce, w którym byłeś już 15 razy, ale nigdy nie znalazłeś czasu, aby zboczyć ze ścieżki? Nowe szlaki. Nowe widoki. Nowe miejsca do pływania. Starzy kumple z roweru. Dwukrotnie spalone do samej ziemi, gorączka złota w Downieville. Co za perspektywa.

Jak jeździ się w Downieville? Jest zbyt wiele do przyswojenia. Jest to wyzwanie, które trzeba opisać. Nigdy nie lubiłem pisać o tym miejscu. Traktuję je w takim stopniu, że czuję się onieśmielony pracą polegającą na używaniu moich prostych i zwykłych słów, aby przekazać jej charakter.

Ale spróbuję...

Giant Factory Off-Road Team rider Carl Decker, 2012 Downieville All-Mountain winner

Carl w drodze po trzeci z rzędu tytuł Downieville w 2012 roku. Zdjęcie: Jake Orness

Jest odległy i piękny. Krajobraz jest tak nieskazitelny, tak uporządkowany, że wydaje się prawie jak wypielęgnowany przez ogrodnika. Większość amerykańskich dzikich terenów jest w porównaniu z nim bez wyrazu. Jest na tyle wyjątkowy, że czasami czuje się, że łamię przepisy, jeżdżąc tam na rowerze. Rzeczywiście, chodzenie dałoby więcej okazji do rozkoszowania się tym wszystkim.

Jednak tutejsze szlaki proszą o więcej tempa. Historyczne ścieżki górnicze i specjalnie zaprojektowane trasy MTB i dla motorów łączą się, tworząc niesamowitą zabawę z jazdy. Wzmocnione odcinki szlaku są przerywane utwardzoną nawierzchnią. Rzadko powolny i wybredny, Downieville wymaga od jeźdźca tylko średniego poziomu umiejętności. Gdy tempo rośnie sprawy szybko się nasilają - w niektórych miejscach sama prędkość jest prawie przytłaczająca.

Podobnie jak szczyt Third Divide, gdzie światło przenika przez wysoki stary baldachim jodły, tworząc efekt stroboskopu na okularach przeciwsłonecznych na ciemnym północnym zboczu. Potrzeba wielkiej odwagi, aby nie hamować przez jakiś czas, gdy pędzisz przez zawiesinę z pyłu. Migotanie świateł staje się szybsze, a alarmujący dźwięk opon świszczących po ziemi staje się coraz głośniejszy za każdym razem, gdy udaje ci się utrzymać z dala od warstwy wiążącej nawierzchnię.

Tutaj, na Third Divide, Mark Weir podobno kiedyś nie dotknął hamulców przez 40 sekund. Czuję wstyd za każdym razem, gdy lekko dotykam moją klamkę hamulca tuż nad klifem, 6 sekund w dół zakrętem w lewo. Dalej w kierunku miasta prędkości stają się bardziej rozsądne, ale ekspozycja staje się jeszcze bardziej groźna: są miejsca, w których błąd może oznaczać nieplanowaną kąpiel w rzece. Prawie 25 metrów niżej.

Błędów nie można popełniać. Nawet zdarzenia, do których nie doszło o mały włos są przyczyną nocnych koszmarów. Moje najświeższe wspomnienia DV to migawki, gdy pędzę tuż nad przepaścią. Krystalicznie czysta woda kaskadowo spływająca nad odległym wodospadem? Akwamarynowe jezioro alpejskie przylegające do granitowej skały jak w Yosemite? W wąskiej perspektywie szybkiej jazdy po szlaku możesz ich nawet nie zauważyć. Przy dużej prędkości oszałamiająca sceneria jest bardzo często tylko rozmyciem na peryferiach - podziwiaj ją na własne ryzyko.

Giant Factory Off-Road Team riders Adam Craig and Carl Decker

Adam (po lewej) i Carl na Downieville Classic 2016. Koledzy z drużyny, przyjaciele, zawodnicy.

Jest szybko i czasami przerażająco. Najlepiej więc jechać z pewnym marginesem bezpieczeństwa, ale to, co spadnie, musi pójść w górę w The Classic, sobotniego roweru XC nie można zmienić przed niedzielnym porannym DH. Rowery są ważone, opony oznaczone, zdjęcia zrobione. Co pozostawia każdego w pewnym dylemacie: coś wydajnego dla lepszego pedałowania - czy coś bardziej dla lepszej ochrony w sekcji Babyheads?

Dla zawodników Giant Factory zawsze sprowadzało się to do dwóch opcji: Anthem lub Trance.

Kiedy Adam pojawił się w 2009 roku, był na pierwszym testowym rowerze, który teraz nazywamy Trance. Aluminiowa rama ALLUX, 26-calowe koła i skok 120 mm z niestandardowego amortyzatora Fox DHX, był to duży ruch Giant w rozwijającej się kategorii rowerów trailowych. Był wystarczająco szybki, aby od razu zdobyć na nim dublet.

W następnym roku wszyscy jechali na modelu Trance. Giant wykorzystał to wydarzenie do uruchomienia produkcji seryjnej, a każdy z członków mediów miał okazję ścigać się na własnym Trance’ie. Ja też miałem to zrobić, ale poszedłem w innym kierunku: pierwszy Anthem 29. 100 mm skoku XC, potrójna zębatka XTR i brak opuszczanej sztycy, wydawało się to mało rozsądnym rozwiązaniem dla roweru trailowego, ale zaskoczyłem wszystkich (przede wszystkim siebie), gdy wygrałem przekonująco w klasyfikacji generalnej.

Od tego czasu impreza służyła jako ważny poligon doświadczalny - od geometrii ramy i tuningu zawieszenia, po opony, hamulce i odzież. Podczas ostatniej edycji Classic w 2019 roku byłem na prototypie Trance - i zostałem pokonany przez Stephana na lekko zmodyfikowanym Anthem 29 cali. Im więcej rzeczy się zmienia, tym bardziej pozostają takie same.

Ta podróż była pomysłem Stephena. Przychodziliśmy we trójkę, jeździliśmy, odkrywaliśmy i wymienialiśmy się historiami. Obozowaliśmy, jedliśmy kiełbaski i pachnieliśmy palonym ogniskiem. Spaliśmy krótko i nie martwiliśmy się o nic.

Adam, Stephan i ja żyjemy w trzech różnych strefach czasowych i podążamy za własnymi szalonymi wydarzeniami w kalendarzu, rzadko się widując, mimo że jesteśmy współpracownikami i przyjaciółmi. Wraz z wiosenną odwilżą sięgającą tutaj do lipca, zimowa pogoda często pojawia się w październiku, okienko do jazdy w Downieville jest frustrująco ciasne. Zajęło to dwa lata, aby w końcu to się stało.

Kiedy przyjechaliśmy jesienią, wiatr ucichł i słońce świeciło przez cztery dni z rzędu. Nawet w nocy było ciepło. Jechaliśmy, śmialiśmy się i poświęciliśmy czas, aby tym wszystkim się nacieszyć. Z pomocą Johna Reynoldsa i Wileya Kaupasa stworzyliśmy film, który stara się uchwycić, co to wszystko dla nas znaczy. To najciekawszy projekt wideo, w jaki kiedykolwiek byłem zaangażowany.

Nie mogliśmy pomóc, ale zbudowaliśmy silne pokrewieństwo z Johnem i Wileyem, gdy obozowali i pracowali z nami. Rozmawialiśmy o lokalizacjach i świetle. Historia i duch miejsca, jak mógłby wyglądać cały 16 milimetrowy film Wileya - jeśli w ogóle by wyszedł. Każdy z nas dołożył małe kawałki od siebie. Wszystko bez scenariusza, a często przez przypadek. Bardzo podoba mi się to, jak potoczył się projekt. To odpowiedni hołd dla miejsca, które wszyscy cenimy, tym bardziej po tej podróży.

Po czterech doskonałych dniach jazdy, fotografowania i ponownego łączenia się ze sobą i tym miejscem, wszyscy rozproszyliśmy się po mapie - do kolejnych wydarzeń, występów i codziennych obowiązków. Nasz czas tam był ulotny, ale było warto.

Kilka dni później na Sierra Buttes spadł śnieg.

Giant riders Adam Craig, Carl Decker and Stephen Davoust riding in Downieville, California.

Dziękujemy za wspólną podróż.

Z poważaniem,
Carl Decker, Adam Craig i Stephan Davoust

Dziękujemy wielu ludziom w Giant, którzy zabrali nas tam, gdzie jesteśmy w życiu i sporcie. Nasza trójka ma łącznie 50 lat doświadczenia w Giant. W tym roku Giant Group nadal świętuje swoje 50-lecie. Dziękuję Giant! Wszystkiego Najlepszego!

I specjalne podziękowania dla Sierra Buttes Trail Stewardship, bez którego Downieville Classic byłby niczym, a Lost Sierra byłaby naprawdę stracona dla większości z nas.