
Rowery elektryczne od momentu ich pojawienia się na rowerowym krajobrazie wywoływały dosyć skrajne emocje. Utarło się, że elektryki to rowery dla kogoś, kto nie ma kondycji, żeby spędzić cały dzień na rowerze, ale chce wejść w świat kolarstwa górskiego bez konieczności wylewania litrów potu na treningu. Osoby wytrenowane i zawodnicy unikali kontaktu z e-bike’ami, uznając ten typ rowerów za coś zbędnego, nie widząc w nim żadnej wartości dodanej.