Rowery elektryczne od momentu ich pojawienia się na rowerowym krajobrazie wywoływały dosyć skrajne emocje. Utarło się, że elektryki to rowery dla kogoś, kto nie ma kondycji, żeby spędzić cały dzień na rowerze, ale chce wejść w świat kolarstwa górskiego bez konieczności wylewania litrów potu na treningu. Osoby wytrenowane i zawodnicy unikali kontaktu z e-bike’ami, uznając ten typ rowerów za coś zbędnego, nie widząc w nim żadnej wartości dodanej.
Aktualnie środowisko kolarskie jest już przyzwyczajone do obecności elektryków i coraz więcej osób trenujących kolarstwo nie tylko amatorsko, ale i zawodowo, wykorzystuje je w swoim treningu. Ja także w tym sezonie postanowiłem dorzucić rower elektryczny do swojego programu treningowego. Moglibyście jednak zapytać, po co komuś wysportowanemu i dbającemu o formę pomoc w postaci elektryka? W odpowiedzi na to pytanie podzielę się z Wami tym, jak rower ze wspomaganiem, urozmaica jazdę w terenie i wspiera przygotowanie do sezonu.
Gotowy na elektryczną przygodę?
Jak widzicie rower elektryczny to nie tylko ułatwienie jazdy pod górę i sprzęt dla osób bez formy. Dzięki niemu jesteś w stanie otworzyć nowe możliwości treningu zarówno wydolnościowego, jak i technicznego, niedostępne na rowerze analogowym. Oprócz tego jest to niewątpliwie powiew świeżości, który zdecydowanie jest potrzebny do zachowania motywacji i radości z jazdy. Coraz więcej osób dostrzega te zalety, co widać po naszym rowerowym krajobrazie. Dodatkowo szeroka gama różnych modeli powoduje, że sami jesteście w stanie dopasować model do swoich potrzeb jeszcze bardziej rozszerzając ilość dodatkowych zastosowań. Mam nadzieję, po przeczytaniu powyższego tekstu sami spróbujecie elektrycznie ubarwić swój rowerowy świat.
Autor: Oskar Brzozowski – zawodnik oraz główny trener kolarstwa grawitacyjnego w Rock Your Bike.
Zdjęcia: Jan Sońta - @janson_media